Wiem o czym marzę... wiem czego chcę ale tak się boje ze skończy się zanim się na dobre zacznie.
Z jednej strony czuję się tak jakbym już była odporna na odrzucenie... bo przecież zawsze kiedy poświęcam część siebie (a robię to za każdym razem, mimo wszystkich obietnic skierowanych w moją stronę przeze mnie...) i kiedy tylko podejmę decyzje to nagle coś się dzieje... Zostaje sama. Dostaje kolejny raz i choć na samym początku brałam pod uwagę taka możliwość to zawsze dotyka i boli...
Mam też taką przypadłość że jak mi na czymś zależy to trzymam się tego kurczowo (za bardzo). Teorie znam... wiem ze jak będziesz ściskać pięść ze stworzonkiem to ono się udusi... ale strach przed odrzuceniem paraliżuje i czasem każe trzymać mocno...
Hm... Zawsze byłam traktowana przedmiotowo... Dawałam się "używać" bo chciałam substytutu miłości, szacunku, dobra, troski, bezpieczeństwa... I co mi to dało ? No właśnie...
Aż boje się pisać że kogoś poznałam bo zawsze jak to robię to ten ktoś znika. Ale tak... poznałam faceta który przynosi mi kwiaty na spotkania... otwiera przede mną drzwi gdy wchodzę i wychodzę z auta... próbuje mnie zaskoczyć... udowodnić że jestem najważniejsza... (i wiem że to powinno być normalne) ale ja to przeżywam pierwszy raz... To jedyny facet który nie patrzy na mnie przez pryzmat biustu czy seksu... Czuję się jakby chciał mi podarować coś więcej... Coś czego jeszcze nie skosztowałam... nie pożądanie a troskę... ja wiem ze to brzmi idiotycznie(fakt ze się tym zachwycam) ale on chce rozmawiać... słucha mnie, interesuje się mną... wzruszyłam się gdy puścił w aucie play listę mojego ulubionego zespołu (a ja ledwo wspomniałam na pierwszym spotkaniu że lubię jakąś tam ich piosenkę...) Jestem zafascynowana tym jak go odbieram... dobry, szarmancki... wydaje się stabilny... zdecydowany... a ja czuję niepokój że coś zepsuję... że za bardzo... albo za lekko będę trzymać ta relacje... nie umiem trwać w związku z normalnym, dobrym człowiekiem... (chyba nigdy nie miałam takiej okazji) Nie chcę g skrzywdzić i nie chcę zostać skrzywdzona... chce żeby wszystko było dobrze... tym razem chce po prostu żeby było stabilnie... odpowiedzialnie i dobrze...
A czuję się tak: