czwartek, 28 lutego 2013

Czas...

Dajmy sobie czas... parę chwil... parę dni...
Nieubłaganie kilka dni zamieniło się w tygodnie... Niechętnie podejrzewam ze będzie to trwać miesiące a nawet zahaczy o lata, dekadę a potem wiek...
Zapomnimy o sobie...
Zapomnimy o rzeczach które nas łączyły, choć pewnie odrobinkę dłużej będziemy pamiętać te które podzieliły naszą relację... O głuchym krzyku który jeszcze wydobywa się z mojego serca choć już nie tak intensywnie jak kiedyś...
Moje serce już nie łka błagając o powrót... teraz patrzy w przeszłość i wspomina... nie docieka czyja wina... (już dawno przestało) Zostało posklejane choć już zawsze będzie niekompletne...
Trochę jak emocjonalna kaleka pełna strachu i obaw zaczynam żyć w przekonaniu że kiedyś zapomnimy... Że kiedyś ja zapomnę...
Ty jesteś szczęśliwy... znalazłeś miłość, wsparcie, radość, przyjaciółkę i kochankę... Cieszę się choć skrywam żal...
Ale nikt nie zarzuci mi że się nie cieszę z Twojego szczęścia...
Ja odkrywam moje... w drugim człowieku... w prawdziwej przyjaźni... I chcę spróbować jeszcze raz bo to moje serce choć wybrakowane zaczęło tętnić nową... silną wiarą w życie w ludzi i w miłość ...

Chcę być lepsza przy kimś innym.




środa, 27 lutego 2013

Chcę wiedzieć...

"Nie in­te­resu­je mnie, czym się trud­nisz.
Chcę wie­dzieć nad czym bo­lejesz i czy śmiesz marzyć o spot­ka­niu z tym, za czym tęskni two­je ser­ce.
Nie in­te­resu­je mnie, ile masz lat.
Chcę wie­dzieć, czy gotów jes­teś wyjść na głup­ca dla miłości, dla
marzeń, dla przy­gody, jaką jest życie.
Nie in­te­resu­je mnie, ja­kie pla­nety zrównują się z twoim księżycem.
Chcę wie­dzieć, czy dot­knąłeś środ­ka włas­ne­go smut­ku; czy zdradzo­ny ot­warłeś się, czy skur­czyłeś się i zam­knąłeś w so­bie
ze strachu przed dal­szym cier­pieniem!
Chcę wie­dzieć, czy pot­ra­fisz sie­dzieć z bólem, moim lub twoim, nie
po­ruszając się, by go uk­ryć, stłumić lub uleczyć.
Pragnę wie­dzieć, czy możesz współis­tnieć z ra­dością, moją lub swoją; czy umiesz za­pamiętać się w tańcu i poz­wo­lić, by ek­sta­za wy­pełniła cię po czub­ki palców dłoni i stóp, nie każąc zacho­wywać os­trożności, myśleć realis­tycznie czy pa­miętać o og­ra­nicze­niach kon­dycji ludzkiej.
Nie in­te­resu­je mnie, czy opo­wiadasz mi praw­dziwą his­to­rię.
Chcę wie­dzieć, czy pot­ra­fisz roz­cza­rowy­wać in­nych, aby po­zos­tać
wier­nym so­bie; czy umiałbyś znieść os­karżenie o zdradę i nie zdradzić włas­nej duszy.
Chcę wie­dzieć, czy pot­ra­fisz zaufać, a za­tem i być god­nym zaufa­nia.
Chcę wie­dzieć, czy pot­ra­fisz dos­trzec piękno, na­wet gdy
nie co dzień jest ład­na po­goda, i czy umiesz wy­wodzić swo­je życie z obec­ności Bo­ga.
Chcę wie­dzieć, czy pot­ra­fisz żyć z po­rażką, nie tyl­ko swoją, stanąć nad brze­giem je­ziora i do sreb­rne­go księżyca krzyczeć: "Tak!"
Nie in­te­resu­je mnie, gdzie mie­szkasz i ile masz pieniędzy.
Chcę wie­dzieć, czy umiesz wstać po no­cy żalu i roz­paczy, wyczer­pa­ny, zbi­ty jak pies, i ro­bić, co trze­ba, dla swoich dzieci.
Nie in­te­resu­je mnie, kim jes­teś, skąd się tu wziąłeś.
Chcę wie­dzieć, czy sta­niesz ze mną w środ­ku og­nia i nic cof­niesz się.
Nie in­te­resu­je mnie, gdzie, ja­kie i u ko­go po­bierałeś nauki.
Chcę wie­dzieć, co cię pod­trzy­muje od środ­ka, gdy wszys­tko in­ne od­pa­da.
Chcę wie­dzieć, czy umiesz być sam ze sobą; i czy nap­rawdę lu­bisz te­go, z którym przes­ta­jesz w chwi­lach pus­tki."

poniedziałek, 25 lutego 2013

Klin klinem ?

hmmm... Co by tu powiedzieć ? Jak opisać ?
Czuję się winna... Ale nie umiem dokładnie określić dlaczego.
Nie umiem tego wszystkiego ubrać w słowa.
Boję się nowej miłości ?
A może uroiłam sobie że rodzi sie coś nowego?
W mojej głowie? (bo jeszcze nie w sercu)


Już od dłuższego czasu chciałabym się dowiedzieć czy warto?
Czy wgl coś sie dzieje?
Nie chciałabym zaklejać pustki kimś kto jest dla mnie najważniejszym na świecie...
Wole poczekać na samoistny rozwój sytuacji (?)
Wole sie wyleczyć i zacząś całkowicie od zera...

Jeśli bede z kimś żeby zapomnieć to mimowolnie zbuduje cos na przeszłości...
A tego nie chcę 
Tyle że czuje że to wszystko jest tak prawdziwe i tak inne.
Tak nowe choć nierealne...
Przy nim chce sie uśmiechać ...
Przy nim żyję inaczej... lepiej.
On się mną opiekuje...
On sie o mnie troszczy i martwi...
Czy coś się rodzi?
 Nie mam pojęcia ale zaczekam..
Będę obserwować rozwój wydarzeń.....

sobota, 23 lutego 2013

Dziś sobie na to pozwolę...

Czy da się wgl zapomnieć ? Zapomnieć o uczuciach i chwilach? Zapomnieć o uśmiechu i miękkich kolanach ? O pocałunku i chwili gdy nasze dłonie się dotykały a ciała były stanowczo za blisko ?

Może to jest właśnie proces zdrowienia ? Może musi być gorzej żeby było lepiej... postanowiłam ze dzisiaj pozwolę sobie płakać... i się załamać... poczuć tą pustkę którą po sobie zostawił... Poczuć ja w sercu, w mięśniach, w kościach... Ta pustka jest wszędzie i mnie ogarnia... całą... pali mnie żywcem.

A może trzeba stare wspomnienia przepędzić nowymi? Może trzeba siebie pozwolić na ruszenie naprzód ? Tylko jak? Marzy mi się pokochać kogoś innego tak jak GO kochałam i gdy mi się wydaje że to jest możliwe i jedyną przeszkodą która stoi mi na drodze jest czas który trzeba przetrwać by się zakochać to nagle: wspomnienia, sny, pustka... ogarniają mnie i śmieją mi się w twarz... To tak jakby dostać bardzo mocnego sierpowego od zawodowca.

Gdyby ktoś kochał mnie tak ja ja kochałam go... to byłabym najszczęśliwszą osobą na Ziemi bo nie dało się już bardziej... Bo to była ta PRAWDZIWA miłość która zawsze gdzieś będzie trwać... Jasne że będziemy tego żałować... oboje. Mam nadzieje ze mi przejdzie... I mam nadzieje że po kilku latach ON tu wejdzie i przeczyta jak mógł być kochany i jak już nigdy nie będzie i co stracił... jaki był głupi i naiwny. I będzie mu żal i dostrzeże że była dziewczyna która za wszelką cenę chciała być przy nim...

Jutro zacznę nowy dzień ale dzisiaj będę płakać ... długo i głośno żeby to z siebie wyrzucić... DZISIAJ sobie na to pozwolę.

piątek, 22 lutego 2013

Było minęło ?

Śnił mi się dzisiaj ...  Co tu więcej pisać ? Nie rozmawialiśmy wg...l ale przyjechał do mnie i był przy mnie a ja czułam że jest we właściwym miejscu. Czułam ze moje miejsce jest przy nim a jego przy mnie. Chciałabym już zapomnieć... zwłaszcza że znalazłam kogoś kto zasługuje na moją miłość, na mój czas, troskę i uczucie. I co z tego ? Mam tego kogoś i kocham go całym sercem tyle że jak przyjaciela. Ale to dobrze :) Mam najwspanialszego przyjaciela na świecie ! Choć ubolewam że z poprzednim mi się nie udało a żywiłam do niego mocniejsze uczucie. Teraz chce być szczęśliwa! I chcę żeby już nikt niepożądany mi się nie śnił! Żebym sie uwolniła od uczucia które we mnie gnije. Od tej spleśniałej miłości która gdzieś na dnie mojego serca się rozkłada i zostawia tylko sam smród...


 
 
I dlaczego nie mogę powiedzieć
 że to co było to minęło ?

środa, 20 lutego 2013

Nie ma powrotu (?)

Są takie chwile ze chciałabym zapomnieć o wszystkim co było źle... O tym że wszystko co się działo to zakończony rozdział .. rzucić dumę w kąt i pójść do niego tak jak stoję... Chciałabym go mocno przytulić i zapytać się o to, co my właściwie robimy(?) ... przecież ja go potrzebuję... przecież on ZAWSZE jest mi potrzebny...  I cierpię.. Czasem mam ochotę paść na kolana i błagać żeby było tak jak kiedyś... Wtedy gdy było nam ze sobą dobrze ... Ale nie... Oboje wiedzieliśmy ze to nigdy nie wróci i oboje wiedzieliśmy ze to wszystko jest stracone. Dlatego już nie rozmawiamy (choć przestaliśmy rozmawiać chyba długo długo wcześniej) Dlatego nie ma żadnych NAS. Czasem ciężko mi uwierzyć że oboje jesteśmy tak żałośni że nie umieliśmy o to walczyć. Ale czy mogłam się starać bardziej... (?) Nie wiem ... Nie mam pojęcia czy się dało... Czy to by przyniosło jakikolwiek zamierzony skutek. I zaczynam myśleć... I widzę że pod warstwą tęsknoty są niezmierzone pokłady żalu. I przypominam sobie że czułam się jak zabawka. Że miałam dziwne wrażenie że nigdy tak do końca nie byłam mu potrzebna.

Potem przychodzi taki czas że zaczynam myśleć o kimś innym (o kimś bardzo konkretnym) I jest mi przykro że zaśmieciłam sobie głowę i serce kimś takim jak tamten... kimś kto nigdy nie chciał mnie zrozumieć i  kimś przez kogo nie czułam się szanowana i doceniana.  A potem znowu padłabym na kolana i błagała żebym było tak jak kiedyś... bo choć z perspektywy czasu widzę, że byłam zabawką to w tamtych chwilach byłam szczęśliwa... pełna nadziei, jedyna na świecie. Wierzyłam w niego (że jest cudowny, wspaniały, dojrzały, inteligentny i najlepszy)  I chciałabym żeby to mogło jeszcze trwać dzień lub dwa... Tylko tyle... żyć jeszcze  jeden jedyny dzień w przekonaniu że dla niego coś znaczę... Nie chce patrzeć na niego tak jak go teraz widzę. Nie chce niszczyć sobie wizji zakochanej dziewczynki która we mnie jest,  że on jest tym jedynym księciem na białym koniu.

sobota, 16 lutego 2013

A. Mickiewicz ''Do M''

Wiersz który pokochałam od pierwszej strofy... 
Mickiewicz nigdy do mnie nie przemawiał dlatego gdy znalazłam ten tekst to byłam bardzo zaskoczona
Sami oceńcie jak chcecie :)


Precz z moich oczu!... posłucham od razu, 
Precz z mego serca!... i serce posłucha,
Precz z mej pamięci!... nie tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha.

Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy, -
Tak moja postać, im dalej ucieka,
Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy.

Na każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.

Czy zadumana w samotnej komorze
Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę,
Przypomnisz sobie: właśnie o tej porze
Śpiewałam jemu tę samę piosenkę.

Czy grają w szachy, gdy pierwszymi ściegi
Śmiertelna złowi króla twego matnia,
Pomyślisz sobie: tak stały szeregi,
Gdy się skończyła nasza gra ostatnia.

Czy to na balu w chwilach odpoczynku
Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział,
Obaczysz próżne miejsce przy kominku,
Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział.

Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem
Stargane ujrzysz kochanków nadzieje,
Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem,
Pomyślisz sobie: ach! to nasze dzieje...

A jeśli autor po zawiłej probie
Parę miłośną na ostatek złączył,
Zagasisz świecę i pomyślisz sobie:
Czemu nasz romans tak się nie zakończył?...

Wtem błyskawica nocna zamigoce:
Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza
I puszczyk z jękiem w okno zalopoce...
Pomyślisz sobie, że to moja dusza.

Tak w każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.

wtorek, 12 lutego 2013

WoW

Jestem w ciężkim szoku i strasznie zaskoczona ...
no tego to się absolutnie nie spodziewałam ...  

Więc było tak ... Chciałam mieć własny zespół ... kolega też o tym myślał wiec się zgadaliśmy... szybko zgarnęliśmy dość fajną ekipę i całkiem dobrych muzyków (było spoko) tylko przed nami stał  jeden ( zapewne pierwszy z pierwszych) problem ... Co będziemy grać? Owszem każdy z nas kocha muzykę .. każdy z nas jest uzdolniony i niewątpliwie ma ogromny talent i każdy marzy o graniu. Tyle ze KAŻDY z nas słucha innej muzyki...
Ja?  Śpiewam ballady... ckliwe piosenki o miłości ... (to mi wychodzi najlepiej... do tego mam głos)
Perkusista - Zdecydowanie rock :D 
Basista - Metal :) 
Klawisz - Reggae :P 
Mamy jeszcze rapera :> 
No i oczywiście 2 gitary (wstyd się przyznać ale czego oni słuchają to nie wiem )
Po ciężkich dyskusjach, wyborach i naradach... po milionach ankiet i tysiącach głosowań wybraliśmy kawałek... jeden prosty kawałek (tak na początek) In The End :D Nie każdy słucha czegoś takiego i chyba do końca nie jest to klimat nikogo z nas ale musieliśmy od czegoś zacząć :) 
Szło nam dobrze...Na którejś z prób usiadłam sobie z boku i zaczęłam brzdąkać na gitarze (tajemnicą nie jest że pisze teksty do jakichś prostych akordów) I chłopaki to podchwycili ...  przyłączyła sie perkusja... klawisz,  bas, gitara...  Zaczęłam śpiewać... Poczułam się zajebiście  ... Normalnie jak w jakimś disnejowskim filmie w którym nikt nie zna piosenki, wszyscy wiedzą co grać i wychodzi hit :) 
Mamy to :D
A ja jestem z siebie taka dumna :)
Może wreszcie coś przyniesie mi radość na dużej :)
Trzymajcie kciuki :) Utalentowanych ludzi mam ale potrzebuje dużo szczęścia... nowych tekstów i systematyczności :)
I jeszcze nazwa zespołu by się przydała :P

sobota, 9 lutego 2013

A wszystko przez "męską dumę"?



''Oddech weź,
 już najgorsze jest za tobą...
 w końcu gdzieś...
 będzie lepiej daje słowo.
 Nie bój się. 
Uwierz w siebie  masz już wszystko,
 poczuj więc że przed tobą cała przyszłość.''


Nie wiem na jakiej zasadzie działa "męska duma". 
Czasem myślę ze was ogranicza i paraliżuje... 


Jak mam spojrzeć na taką wypowiedź : ''to się nie zmieni... wiem, zrobiłem źle. Mimo tego iż wiem że nic się nie poprawi to czuje ze WYPADA mi przeprosić.'' Czy może mi ktoś powiedzieć co to są wgl za przeprosiny? One są wgl ważne ? Mi się wydaje ze ta wypowiedź jest sprzeczna i niezgodna z definicja przeprosin. Takie mam wrażenie.
Nie umiem sobie wyobrazić ze mój przyjaciel mówi mi że czuje się jak bezwartościowy przedmiot gdy robię "coś" lub "stwarzam jakieś sytuacje" A ja mu mówię ze to się nie zmieni ale jest najważniejszą osobą w moim życiu(zaraz po rodzinie) ... jak można pozwolić najważniejszej osobie w swoim życiu czuć się w TAKI sposób ? To jest dla mnie nie do ogarnięcia... Nie umiem tego pojąć a co dopiero zrozumieć ... Chyba potrzebuje albo jakich drastycznych zmian albo niech mnie zamkną w izolatce bo nie zniosę gdy ludzie będą mnie tak zawodzić. 

piątek, 8 lutego 2013

Brzmi znajomo?

Dokładnie ... przez zachowanie ludzi którzy są przy mnie czuję się jak bezużyteczna, bezwartościowa osoba... jakby nikt nie brał mnie na poważnie... Nikt nie potrafi zrobić czegoś dla mnie. A ja kocham tych ludzi więc dlaczego oni są tacy okropni? Lubią,,łatwo i przyjemnie'' i ,,nie lubią się poświęcać'' tak to cytaty. Jak można coś takiego powiedzieć przyjacielowi? Nie wiem. Ja nic nie wiem. Wszystko robi się takie samo. Zabiegam o czas i poświęcenie przyjaciela... Brzmi znajomo?

czwartek, 7 lutego 2013

Kurwa...

Już nie wierze w to ze to moje zachowanie jest irracjonalne... Po prostu chyba trafiam na takich ludzi którzy uważają ze DLA MNIE nie warto ruszać dupy z fotela. Zawsze muszę być od kogoś uzależniona. Taka już jestem. Jeśli mi na kimś zależy... to jestem w stanie zrobić wszystko... tyle ze inni nie mogę... nie potrafią... nie chcą... To nie moja wina że mnie to dotyka... tak bardzo... tyle że ja nie chcę się zmieniać... Jestem emocjonalna i wrażliwa... I chce taka zostać ale chce żeby ktoś to we mnie pokochał a nie mówił mi że przesadzam gdy jest mi przykro... Nie chce płakać przez dupka ,,bez serca i uczuć'' (jak to sam określił) i który uważa że jego beznadziejne zachowanie jest normalne. Tyle ze ten dupek to najważniejsza osoba w moim życiu i nie chcę go stracić...
Jak mam na to wszystko patrzeć ? Dlaczego po prostu nie może się poświęcić ? To nie kosztuje aż tak dużo ... na prawdę by nie zbiedniał gdyby przyjechał... to kurwa nie jest jakiś wyczyn. Jasne ... możemy się spotkać u niego jak nikogo w domu nie ma a u mnie to już nie ... a co ja kurwa jestem zaraźliwie chora czy taka szpetna że wstyd ze mną się pokazywać ?
Tak to się nie będziemy bawić ! Choćbym miała zostać kurwa sama jak palec na tym świecie !

Nowa fryzura... siłownia ... Może zacznę jakiś nowy rozdział ? Zapomnieć o ludziach którzy mają mnie w dupie i skupię się na sobie ? Przecież każdy z nas jest wyjątkowy i zajebisty...
A może to właśnie jest sekret na udane życie ? Walić ludzi którym na nas zależy i skupić się tylko na sobie ?
Tak jak to robi każdy człowiek w moim otoczeniu ?

Dwa zdania za dużo dodane w gniewie czasem mogą zniszczyć wszystko. Dlatego milczałam.
Tyle że we mnie wciąż wszystko krzyczy !

wtorek, 5 lutego 2013

Brakujący element

Czasem jest tak ciężko ...
Najbardziej nie lubię gdy czuje że ktoś mnie zawiódł... bo wtedy też czuję się winna. Nie lubię się złościć na swoich przyjaciół i jest mi źle gdy tak się dzieje...
Ale... no nie wiem... Tym razem czuję się inaczej. Wiem że ktoś jest naprawdę winny i to nie jestem ja... Może pewne urazy rosną gdy się o nich nie rozmawia? Może ukrywane wzrastają na sile? Nie wiem...

Czegoś mi brakuje... w tej chwili... i ciężko jest mi bez tego żyć choć jeszcze nie do końca znalazłam ten brakujący element.
To tak jakbym wiedziała że to COŚ jest na wyciągnięcie ręki ale nie umiała po to sięgnąć... i chyba właśnie bliskość tego CZEGOŚ doprowadza mnie do obłędu, niby tak blisko a nadal nieosiągalny. Tylko co to jest?

niedziela, 3 lutego 2013

Sen

To życie jest bardziej skomplikowane niż bym tego chciała. Marzy mi się prostota... odpoczynek... A mam masę rzeczy które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować ...
Dlaczego to co się wydarzyło faktycznie się wydarzyło ?

A stało się dużo ... Straciłam siebie... miłość... przyjaźń...
Nie chciałam się zmieniać ale sytuacje i ludzie zmieniają czasem człowieka nie do poznania...




Miałam dzisiaj sen...
Dlaczego śnił mi się ON skoro ostatnią myślą gdy zasypiałam był ktoś inny ?
To była smutna noc... pełna łez i współczucia i dla mnie i dla niego.
Widziałam go tak smutnego jak jeszcze nigdy...
Choć ja chyba często jestem w takim stanie to nie przywykłam do patrzenia na NIEGO gdy na JEGO twarzy nie ma uśmiechu ... Nie jestem dostosowana do patrzenia na smutek... JEGO smutek ...
I nie chciałam widzieć jego łez... Teraz się zastanawiam ... czy wszystko jest w porządku? Może jestem MU teraz potrzebna (choć chyba rzadko byłam ale może jednak? )
A może to tylko urojenia mojego zepsutego serca i mózgu ?

Mogłabym interpretować ten sen w nieskończoność ...
Ale po co ? Co to komu da ?



piątek, 1 lutego 2013

No nie ma nudy...

Nie mam czasu na chwilę refleksji ... ale im bardziej chce sobie zafundować "odmóżdżenie" tym bardziej pochłaniają mnie myśli dlaczego to robię ... i jakby ni w dupę ni w oko nie udaje mi się nie myśleć o TYCH sprawach... Praca, nauka, zespół i siłownia... jest tego tak dużo że nie mam czasu kiedy sie zatrzymać ... odpocząć.
Więc tak... im dłużej nie myślę tym intensywniej to robię... No ale wymyśliłam... Jest już sporo za późno żeby ratować upadłą relację. Brakuje mi go no ale kogo to obchodzi obchodzi oprócz mnie ?
Na pewno nie go....

Do tego jestem wściekła... I mam ochotę pozabijać większą część tej zakłamanej ludzkości. Ileż można wkurwiać człowieka ?