Próbuję się odnaleźć w tej chorej sytuacji która zawładnęła moim życie. Chodzę rozdrażniona i przybita... nie umiem znaleźć sobie miejsca. Substytut szczęścia otrzymuje wtedy gdy komuś dojeżdżam. Mam ochotę niszczyć ludzi którzy stają mi na drodze. Jestem niemiła i wredna. Chce skończyć ze sztucznymi uśmiechami i dwulicowością ludzi którzy mnie otaczają. Mam dość tego że każdy sobie słodzi. Chciałabym żyć w świecie gdzie każdy mówi co myśli ... tak po prostu ! Jestem silna ale nie wiem ile tak można ... nie jest dla mnie ważne to by ludzie mnie lubili ale to by nie udawali ! Szanuje ludzi szczerych i takich którzy potrafią powiedzieć ,,nie lubię cie'' Tyle. Męczę się. Czuje się oszukana przez moje środowisko. Przez osoby które są optymalnie blisko. Jest jedna osoba która jest szczera i dla mnie ważna. Trzyma mnie gdy upadam choć pewnie nawet o tym nie wie. Jest mi potrzebny i cenie go za to kim dla mnie jest. Mimo tego że mam ochotę zabić wszystkich ludzi na świecie (często włącznie z nim) to bardzo mu dziękuję ze mnie powstrzymuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz