Napisał ze gdybym GO nie poznała to nie byłoby problemu (ja nie miałabym problemu i całego tego śmiesznego dramatu w którym on jest całym centrum). I pewnie ma racje bo to jest dość logiczne tyle ze są setki ale... Gdybym go nie poznała na pewno bym tak nie cierpiała... nie płakałabym po nocach i pewnie miałabym całe serce aczkolwiek wtedy bym nie wiedziała co to miękkie kolana, prawdziwy pocałunek, miłość... Nie zaczęłabym pisać, nie wiedziałabym co to znaczy czekać na kogoś tak bardzo i tęsknić za kimś każdego dnia od nowa. Nie wiedziałabym co to znaczy cieszyć się z każdej jednej chwili spędzonej z jedna konkretną osoba która nie umie tego odwzajemnić.
Choć z drugiej strony gdyby nie wiedziała tego czego teraz wiem że bym nie wiedziała wcale nie było by mi przykro, prawda? Pewnie umiałabym się szczerze uśmiechać. Umiałabym po prostu żyć... Czyż nie ?
Ale warto sie zastanawiać jak by wyglądało moje zycie gdybym go nie poznała ? Jest sens? Nic nie zmienię... nie umiem się od niego uwolnić wiec całe życie będę obok niego. I będę czerpać z tego jak najwięcej korzyści choć czasem jest Ciężko... Może jestem masochistką... A może po prostu nie umiem być daleko ?
Żałoba kiedyś minie.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=zDjDW7X6BtI
Opis Twojego profilu bardzo do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńCo się stało z Twoją miłością?
Nigdy nie została odwzajemniona... Co sprowadza sie do tego ze nigdy jej tak naprawdę nie było... Choć we mnie sie rozwijała kwitła a potem zgniła...
UsuńTo że nie została odwzajemniona to przecież nie znaczy, że jej nie było! Jeżeli mimo wszystko tego nie żałujesz to chyba nie warto byłoby czegokolwiek zmieniać. Poznałaś jego i to co przyniosła ta odwzajemniona miłość ... teraz możesz wyciągać z tego wnioski. Każde zdarzenie w życiu ma jakiś cel ... być może ta droga do niego Cię zaprowadzi.
OdpowiedzUsuń